niedziela, 6 kwietnia 2014

ROZDZIAŁ 3 CZĘŚĆ DRUGA

* Z PUNKTU WIDZENIA CANDICE*

Horan zamówił dla nas po szklance soku pomarańczowego.
-Trzymaj- wręczył mi napój.
Uśmiechnęłam się do niego grymaśnie.
-Wolałabym aby w tym soczku była wódka- skrzywiłam się bawiąc się słomką.
-Chyba na dziś ci wystarczy-  powiedział z troską.
Zrobiło mi się w środku ciepło, był taki słodki. Nagle przypomniał mi się incydent z tacą.
-Nie zadzwoniłeś, miałam ci oddać pieniądze- bąknęłam- A ja czekałam aż zadzwonisz ponuraku, tak bardzo chciałam ci nawsadzać. Chciałam powiedzieć jakiś ty dziecinny i głupi- słowa wypływały z moich ust bez porozumienia ze mną.
Chłopaka zatkało , nie wypowiedział, żadnego słowa tylko gapił się na mnie skamieniały. 
-Niall, hallo ziemia do pana Horana. Żyjesz?- zaczęłam mu machać rękami przed oczyma ale on nic sobie z tego nie zrobił. Zaraz go pacnę i popsuję mu te idealnie ułożone włosy.                             
-Yyy, mówiłaś coś?-nareszcie wyrwał się z transu. Zaśmiałam się gromko.
- Horan ty coś bierzesz?
Upiłam kilka dużych łyków napoju.
-Nie ja po prostu...nie ważne- stracił wątek i również zajął się piciem.
Zrobiło mi się go żal, prze ze mnie się speszył. Jeny, zachowuję się jak baba w ciąży. Raz go lubię, później nie. Co  będzie dalej?
-Wybaczę ci- powiedziałam bełkocząc- Ale musisz mnie przeprosić- tłumaczyłam mu jak przedszkolakowi.
Nialler popatrzył mi w oczy, ujął moje ręce w dłonie.
-Przepraszam
Wybuchłam śmiechem wyrywając dłonie.
-Co ty Romeo?- prychnęłam wprawiając go w oszołomienie- Zapamiętaj, jeżeli kiedykolwiek będziesz chciał mnie przeprosić po prostu kup mi żarcie- wstałam
Blondyn zaśmiał się ukazując swoje białe ząbki i poruszając głową z niedowierzaniem.
-Gdzie się wybieramy?- również wstał.
-Ja i moja niania idziemy do przydrożnego baru, słyszałam że dobre są tam kebaby- mrugnęłam do niego.
Złapałam chłopaka za rękę, żeby nie zgubić go w tłumie tańczących imprezowiczów. Pomijając to i tak go zgubiłam, albo po prostu nudziło go moje towarzystwo. Postałam jeszcze kilka minut pod klubem, ale Niall się nie pojawił, a szkoda. Nie dowierzając ruszyłam do  mieszkania Niny, zapewne jest tam z Ianem i Paulem, więc nie będzie mi się nudzić.
                                                                                                                                                                                                   * Z PUNKTU WIDZENIA NIALLA*             
                 
Jakiś idiota wylał na mnie piwo i przez przypadek wypuściłem Candice , niech go szlag. A teraz nie mogę jej znaleźć. Wyszedłem przed klub i jedyne co znalazłem to jej bransoletka, podniosłem ją i włożyłem do kiszeni. Pewnie zanudzałem ją na śmierć i uciekła.
Wróciłem smutny do klubu, gdzie od razu ujrzałem pijanego Lou którego podtrzymywał Harry. Szli w kierunku stolika przy który siedział Liam z jakąś brunetką, podszedłem bliżej i zobaczyłem, że ową brunetką jest Nina Dobrev, przyjaciółka Can.
-Hej-przywitałem się wesoło, nie chciałem pokazać im, że jestem smutny przecież oni dobrze się bawili.        
-Niall, gdzie jest Can miała być z tobą?
-Tak jakby ją zgubiłem- rzuciłem speszony
-Co?-krzyknęła Nina, wyraźnie bardziej rozbudzona.
-Kolo jesteś durniem- podsumował Harry.
-Nie o to chodzi- na twarz Niny wyskoczyło przerażenie- Boję się o Candice, co jeśli się zgubi?
Poczułem nie miły ucisk w żołądku, oby Nina nie miała racji
-Jest ciemno, a z tego co wiem jej gołe plecki mogą przyciągnąć nie jednego faceta- odezwał się Zayn.
-Jadę jej szukać - bąknąłem, zaraz dostanę zawału.
Jadę jej szukać - bąknąłem, zaraz dostanę zawału.

                              * Z PUNKTU WIDZENIA CANDICE*

Szłam jakąś uliczkę którą oświecała jedna lampa.
Nogi pulsowały mi z bólu, cholerne szpilki porobiły mi odcinki. Zdjęłam szpilki i ruszyłam boso w dalszą drogę. Było mi zimno z powodów gołych pleców i stóp, a na dodatek nie wiedziałam gdzie jestem. Głupi Londyn.
Spojrzałam na swój nadgarstek gdzie powinna być moja bransoletka, ale jej tam nie było, musiałam ja gdzieś zgubić. Nie wiem nawet skąd się wzięłam w parku. Usiadłam na ławce i postanowiłam odpocząć. Byłam tak bardzo zmęczona. Usnęłam.
               
                              *Z PUNKTU WIDZENIA NIALLA*                 

Wsiadłem do samochodu i jeździłem po różnych uliczkach i stwierdziłem, że mogła pójść do parku. Podjechałem na parking i chodziłem po różnych zakątkach parku, już miałem się poddać, gdy zobaczyłem dziewczynę na ławce przypominającą Can. Podbiegłem okazało się, że to ona.                                  
-Boże Can, wszędzie cię szukałem , jak nie podobało ci się moje towarzystwo wystarczyło powiedzieć.- zauważyłem, że dziewczyna trzęsie się z zimna, podałem jej swoją marynarkę.
Dziewczyna spojrzała na mnie spod rzęs.
-Nialler- szepnęła i pociągnęła mnie na ławkę. Wtuliła się w mój tors.
-Can, jesteś cała zimna. Zaprowadzę cię do samochodu- mówiłem powoli. Czekałem aż dziewczyna się podniesie lecz ona spała.
Zaniosłem ją do samochodu i położyłem na przednim siedzeniu. Gdy zapinałem pasy, blondynka złapała mnie za rękę.
-Wybaczam ci Niall- zamruczała i mnie puściła.
Przyglądałem się jej z dłuższą chwilkę. Accola ty ślicznotko. Usadowiłem się na miejscu kierowcy i odpaliłem silnik.
Nie wiedziałem gdzie aktorka mieszka, mogłem tylko zawieść ją do siebie.

                          * Z PUNKTU WIDZENIA LIAMA*

Zaraz po tym jak Niall wyszedł cały czerwony i zdenerwowany ja postanowiłem odprowadzić  Ninę po dom który wynajmuje.
Szliśmy śmiejąc się, śpiewając i tańcząc.
-Jesteś naprawdę fajny- Dobrev złapała mnie za ramię.
-Ty też jesteś nie najgorsza- uśmiechnąłem się.
-Boję się o Candice- zmieniła temat.
Objąłem ją w pasie.
-Nic jej nie będzie, Niall na pewno ją znajdzie- próbowałem ją uspokoić.
-Wiem- mruknęła- On ją lubi- stwierdziła po chwili.
Zaśmiałem się i kiwnąłem głową.
-Owszem, lubi. Zadba aby nie była samotna w te noc.
Brunetka rozpogodziła się i zatrzymała.
-A ty zadbasz abym nie była samotna w te noc?- spytała, a w jej oczach migały radosne iskierki.

                     *Z PUNKTU WIDZENIA CANDICE*                 

Obudziłam się w sypialni, problem w tym, że to nie moja sypialnie i nie mam pojęcia gdzie jestem. Wstałam z łóżka i zobaczyłam fotografię przedstawiającą Nialla z  starszą kobietą, chyba jego mamą. Wyszłam z pokoju, zeszłam po schodach i natrafiłam na salon gdzie na kanapie spał Irlandczyk, pewnie mu zimno koc na podłodze, a on taki rozwalony na tej kanapie. Zgrabny mi ruchami niczym nindża podeszłam i okryłam Nialla kocem. Jak on uroczo wygląda gdy śpi.. Zaraz co ja robię u niego w domu? Usiadłam obok kanapy, dopiero teraz uświadomiłam sobie że mam założoną na siebie jego koszulę. Przymknęłam oczy próbując przypomnieć sobie wydarzenia z ostatnich kilku godzin.
Pamiętam że poszłam do klubu z Niną, tańczyłam z jakimś facetem, dużo piłam, siedziałam z przyjaciółmi, a później...pustka. Podniosłam się z podłogi i na chybił trafił doszłam do kuchni. Rozgościłam się i nalałam sobie wody. Zimna, kojąca woda sprawiała że resztką sił przypomniałam sobie dalsze wydarzenie, mniej więcej. Nadal nie pamiętałam co działo się zaraz po tym jak podjechaliśmy pod willę niebieskookiego.
Postanowiłam, że zrobię naleśniki. Wyjęłam potrzebne składniki, robiąc tym niezły hałas. Wydawało mi się, że blondasek się obudził, ale nie widocznie ma twardy sen. Po 30min pracy zrobiłam pyszne naleśniki z serem..
Chciałam się jakoś odwdzięczyć, a śniadanie do łóżka to chyba nie najgorszy pomysł. Krępowałam się tylko tego że oprócz bielizny i koszuli nic na sobie nie mam. Szukałam swojej sukienki, lecz na marne.
Nachyliłam się z tacą nad Niallem i lekko go szturchnęłam.
On otworzył jedno oko potem drugie i cudownie się uśmiechnął, jak będzie tak nadal robił to zemdleję, jest taki czarujący.                                                             
-Dzień dobry, Niall jak się spało?- powiedziałam przyjacielskim tonem głosu.                                                
 Niall przetarł oczy i powiedział:-Nie za dobrze.. ale zrobiłaś jedzenie. - patrzył pożerając naleśniki wzrokiem.                                                 
-Może zechcesz zjeść?-pytam
-Jasne-oblizał się i usiadł na kanapie.
Podałam mu tacę i usiadłam obok.
Niall jednym ruchem ugryzł duży kawałek naleśnika.
-Znakomite- powiedział z pełną buzią.
Uśmiechnęłam się dumna z siebie i z moich naleśników  
-Ale dlaczego witasz mnie takim śniadaniem?- w jego oczach było tyle mieszanych uczuć.
-To podziękowania, no wiesz...za zabranie mnie z tego parku-  szepnęłam oblewając się rumieńcem.
-Nie ma za co.-powiedział niewyraźnie, mając buzię pełną jedzenie. -Ale naleśniki są przepyszne.-chłopak popatrzył na mój strój i przywalił sobie z liścia w twarz.- pewnie ci zimno, poczekaj tu zaraz ci coś przyniosę.                          
-Nigdzie się nie wybieram.- posłałam mu uśmiech zanim zniknął z mojego pola widzenia. Po chwili pojawił się trzymając w ręku czarną koszulkę i jakieś dresy.-łazienka jest tam- wskazał na drzwi.                                                           
-Dzięki- wybełkotałam i weszłam do łazienki.                                                    
Wzięłam szybki prysznic ubrałam wczorajszą bieliznę i spojrzałam na koszulkę na której widniał napis: I love Niall, śmiejąc się włożyłam koszulkę i dresy które ledwo co się na mnie trzymały.
Idąc do Horana udawałam modelkę, tuż przed nim odwróciłam się i rozłożyłam ręce.
- I jak?- spytałam
-Ta bluzka idealnie do ciebie pasuje, wiesz jestem do niej bardzo przywiązany, wiesz szaleję za Niallem to mój idol. I jak widzę twój też.-poruszał śmiesznie brwiami. Po czym wybuchliśmy śmiechem. Skoczyłam na kanapę tuż obok Irlandczyka.
-Jest moim bohaterem- szturchnęłam go w ramie.
-A toż to dlaczego?- droczył  się ze mną
Przybrałam poważny wyraz twarzy.
-Gdyby ty kto wie gdzie bym teraz była. Dzięki, za wszystko- oparłam głowę na jego ramieniu - Mogę ci się za tą opiekę ?
Po chwili milczenia, Niall westchnął głośno.
-Możesz się ze mną umówić- bąknął.
Podniosłam się i spojrzałam na jego przystojną mordkę.
-Z chęcią- ukazałam swoje zęby po przez uśmiech- Kiedy?
Umówić się z Niallem, ciekawe gdzie mnie zabierze?                                                       
-A kiedy możesz?- i posłał mi ten zabójczy uśmiech, który przyprawiał mnie o zawroty głowy.                                      
-Mogę dzisiaj jutro i pojutrze.-wymieniałam bez końca, gdy nagle Niall mi przerwał. -To może dasz mi swój numer i ten no.. się umówimy, czy coś.- jąkał się
Zaśmiałam się.
-Daj mi długopis- nakazałam.
Wykonał polecenie i po chwili pisałam mu na kartce numer telefonu.
Przez ponad godzinę śmialiśmy się i wygłupialiśmy aż nadszedł czas powrotu. Niall podwiózł mnie pod mieszkanie które wynajmowałam na czas pobytu w Anglii. Pożegnałam się z nim przyjacielskim uściskiem mając w głowie naszą randkę.
Weszłam do mieszkania zdjęłam ubrania Nialla, które postanowiłam zachować na pamiątkę. Pachną tak jak blondyn. Przebrałam się w piżamę i poszłam spać.


Witam, wszystkich!
Mamy kolejną część rozdziału 3. Mam nadzieję, że Wam się spodoba. J Bardzo przepraszam za to, że niektórzy musieli czekać tak długo na kolejny rozdział.
ZAPRASZAM DO KOMENTOWANIA!
Miłego czytania ! xx

Sylvia J :3 

3 komentarze: